O Sporcie, rozrywko bogów, esencjo życia objawiona nagle pośród karczowiska daremnych trudów dnia dzisiejszego, promienny wysłanniku odległych czasów ludzkiego uśmiechu. Pojawiłeś się i na wierzchołkach gór rozbłysła jutrzenka, a promienie światła przenikać poczęły mroki puszczy.
O Sporcie, ty jesteś Piękno! Tyś architektem tej budowli ludzkiego ciała, które oddane niskim żądzom warte jest pogardy, a rzeźbione szlachetnym wysiłkiem staje się czarą wzniosłości. Żadne piękno nie może istnieć bez proporcji i równowagi, a tyś jest mistrzem niezrównanym obydwu, gdyż ty stwarzasz harmonię, ty nadajesz rytm ruchom, ty siłę zdobisz wdziękiem, a gibkość nasycasz mocą.
O Sporcie, tyś jest Sprawiedliwością! Słuszna miara zasług, której daremnie poszukują ludzie w ustanowionych prawach rodzi się sama z siebie w twym kręgu. Nikt nie wzięci wyżej nad poprzeczkę, nie pobiegnie dłużej o chwilę niż naprawdę zdoła: tylko moc ciała i ducha wyznaczyć może granice zwycięstwa.
O Sporcie, ty jesteś Śmiałość! Sens cały trudu mięśni streszcza się w jednym słowie: ośmielić się. Po cóż są mięśnie, do czego służyć może poczucie własnej zręczności i siły, ćwiczenie zręczności i siły, jak nie do wypróbowania siebie? Lecz śmiałość, którą wzbudzasz nie ma nic wspólnego z zuchwalstwem awanturnika, który stawia wszystko na jedną kartę Jest to śmiałość ostrożna i z rozmysłem.
O Sporcie, tyś jest honorem! Twoje tytuły wcale nie są warte, gdy nie są zdobyte drogą uczciwą i w duchu pełnej bezinteresowności. Kto doń dochodzi wprzód wywiódłszy w pole swych towarzyszy sam ponosi szkodę: przylgnie do niego miano niegodnego, gdy się postępek potajemny wyda.
O Sporcie, tyś jest Radością! Na zew twój ciało rozkwita weselem, oczy się śmieją i krew szybciej krąży. Myśli się stają czystsze i jaśniejsze. Pierzchają troski udręczonych smutkiem, a pełni życia kosztują szczęśliwi.
O Sporcie! Tyś jest Płodnością! Ty wiedziesz krótką i szlachetną drogą do poprawienia gatunku ludzkiego, niszcząc zalążki czyhających chorób, prostując wszelkie ułomności ciała. Ty także rodzisz w człowieku pragnienie wydania na świat synów szybkich, mocnych, godnych następców jego na arenie, gotowych sięgać po laury ojcowskie.
O Sporcie, tyś jest Postęp! By moc ci służyć, człowiek musi stale rozwijać ciało i rozwijać ducha. Musi przestrzegać najwyższej higieny: wyrzec się wszelkich zbytecznych nadużyć. To ty mu wpajasz te mądre zasady, które wzbraniając mu naruszać zdrowie, wysiłek jego uczynią skutecznym.
O Sporcie! Ty jesteś Pokój! Ty ustanawiasz przyjacielskie związki między ludami, zbliżając je sobie we wspólnym kulcie siły ujarzmionej, rzeczniczki ładu, zwyciężczyni siebie. Tobie zawdzięcza wszystka młodzież świata poznanie siebie i poszanowanie wzajemne bogactw kultury swych krajów, l tak najwyższe wartości narodów stają się źródłem szlachetnej walki i pokojowego współzawodnictwa.
Utwór autorstwa Pierre'a de Coubertina został przedstawiony pod podwójnym pseudonimem G. Hohrod - M. Eschbach na konkurs literatury zorganizowany w ramach programu igrzysk V Olimpiady 1912 r. w Sztokholmie. Utwór został nagrodzony złotym medalem. W ten sposób baron de Coubertin dołożył do skarbnicy swego wkładu w dzieło olimpizmu złoty medal olompijski|jski. Pseudonim, sugerujący wspólne autorstwo Francuza i Niemca, miał wykazać, że idea olimpijska jest zdolna zbliżyć do siebie nawet tak wrogo zwaśnione narody, jak francuski i niemiecki. Jak się wydaje, na przyznaniu temu patetycznemu poematowi, w którym autentyczna wzniosłość przeplata się z galijską egzaltacja, najwyższego olimpijskiego wawrzynu, zaważyły nie tyle walory warsztatowe, ile jego humanistyczny wydźwięk, w skondensowanej formie ukazujący wszystkie cechy oraz społeczne posłannictwo sportu. Tłum. Jadwiga Sadowska