Andrzej Wroński

2

Medale igrzysk olimpijskich

2

jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego zapaśnictwa, wielokrotny mistrz kraju, mistrz świata i trzykrotny mistrz Europy, czterokrotny olimpijczyk (1988, 1992, 1996, 2000) i dwukrotny złoty medalista olimpijski z Seulu (1988) i Atlanty (1996), prawdziwy król „klasycznej setki”, chorąży polskiej ekipy z Sydney (2000).

Urodzony 8 października 1965 w Kartuzach, syn Jana i Renaty z d. Elgert (rodowitej Kaszubki), absolwent Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie (1994) i Studium Trenerskiego IKF w Gorzowie Wlkp. 1997 (filia poznańskiej AWF). Zapaśnik (192 cm, 100 kg) stylu klasycznego (wagi ciężkiej 100 kg, tzw. „klasycznej setki”), reprezentant GLKS Morena Żukowo (1976-1984), Legii Warszawa (od 1984) i Gryfu Chełm (oficjalnie pożegnany w 2000, ale powrócił na matę), którego odkrył dla zapasów trener Henryk Borecki, szkolili w stołecznym klubie Bolesław Dubicki i Wiesław Dziadura, doskonalili w kadrze narodowej Stanisław Krzemiński i Ryszard Świerad.

Typowy przedstawiciel wielkiego wyczynu sportowego lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Młodziutki Kaszub z Babiego Dołu (rodzice byli pracownikami lasów państwowych) położonego 40 km od Gdańska i 15 km od „najbliższego” Żukowa, mając lat 11 ogląda telewizyjną transmisję z Montrealu (1976) kiedy Kazimierz Lipień zdobywa pierwszy dla Polski złoty medal w zapasach. Jego ojciec Jan szuka dla synów (Ryszard, Wiesław. Andrzej, Janusz) kontaktu ze sportem. Rozumie jego znaczenie w prawidłowym rozwoju młodych chłopców. Wyboru wielkiego nie ma. Zabiera więc Wieśka i Andrzeja do ciężarowego samochodu i zawozi do Żukowa, gdzie w miejscowym LZS są tylko dwie sekcje: piłkarska i zapaśnicza. Andrzej mierzy 140 cm (dopiero w następnych latach rósł miesięcznie po centymetrze, aż do 192). Piłkarzem więc zostać nie może, pozostają mu zapasy. „Niewysoki i raczej pękaty” do 14 roku życia, przyszły mistrz olimpijski rozpoczyna sportową karierę. Zapaśniczy elementarz przerabia z Henrykiem Boreckim, pracownikiem Zakładów Mechaniki Precyzyjnej we Wrzeszczu (sędzia, członek władz PZZ, trener), który dojeżdża na treningi, podobnie jak jego podopieczny (15 km, krętą wiejską drogą). Pracuje się im dobrze. Po latach powie: „chłopak posiadał doskonałe warunki fizyczne, zbudowany był jak grecki heros i miał długie, piekielnie silne ręce”.

Po blisko ośmiu latach „kaszubski talent” wchodzi (głównie dzięki swojemu trenerowi) w orbitę zainteresowań wielkich miejskich klubów. Nieograniczony „przetarg” na zawodnika (startowały kluby śląskie, Siła Mysłowice, Piotrcovia, Śląsk Wrocław, Legia Warszawa) wygrywają wojskowi z Łazienkowskiej. „Obróbkę” diamentowego talentu zapaśniczego rozpoczynają trenerskie autorytety. Przed młodym zapaśnikiem (ciągle robiącym widoczne postępy) świat staje otworem, zwłaszcza, że w narodowej drużynie znalazło się (w kat. 100 kg) wolne miejsce po Romanie Wrocławskim. Kandydatów jest kilku, ale trener kadry narodowej (St. Krzesiński) ma największe zaufanie i lokuje nadzieje w przybyszu z Wybrzeża. Na razie jest to zaufanie bez poparcia. Na arenie międzynarodowej niepowodzenie za niepowodzeniem, ale trener intuicyjnie wyczuwa, że „na dojrzewanie trzeba mu dać więcej czasu niż innym”. Wątpliwości co do dalszej przydatności i postępów zaczyna mieć także przyszły mistrz olimpijski. I oto wreszcie eksplozja znakomitej dyspozycji podczas Memoriału Władysława Pytlasińskiego w przedolimpijskim 1987. Zapaśnik z Babiego Dołu w imponującym stylu wygrywa z mistrzem olimpijskim z Los Angeles (1984) Rumunem Vasile Andrei i wybrany zostaje najlepszym zawodnikiem turnieju. Był to – jak się okazało – przełomowy moment w karierze Wrońskiego. Wreszcie w siebie uwierzył. Nie w pełni jednak docenili ten wyczyn (incydentalny) decydenci, bo walka o zakwalifikowanie do ekipy olimpijskiej była wciąż dyskusyjna. Zaangażowane zostały w nią największe autorytety (Janusz Tracewski) i zawodnik Legii do Seulu został ostatecznie delegowany. Mimo niekorzystnego losowania i porażki z Gruzinem Giedechaurim, który położył Polaka na łopatki, pokazał on, jak mobilizujące znaczenie na dalsze losy turniejowych walk może mieć klęska. Metamorfoza jest natychmiastowa. Wroński zmienia się nie do poznania. Wygrywa pewnie. Znów pokonał Rumuna Andrei – mistrza olimpijskiego, a kiedy po dwóch porażkach Gruzina otworzyła się przed nim szansa na awans do finału, nawet przez myśl mu nie przyszła możliwość przegranej. Pokonał i Amerykanina i Niemca. Po 12 latach treningów został mistrzem olimpijskim.

Ale – jak się miało okazać – złoty medal w Seulu był dopiero wstępem i początkiem nie tylko olimpijskich sukcesów naszego mistrza. Wprawdzie w Barcelonie (1992) w inauguracyjnym pojedynku, jak sam mówił, na „własne życzenie” przegrał ze znanym mu już doskonale Amerykaninem polskiego pochodzenia Koslowskim (i miał trudności w „małym finale” z Rosjaninem Diemiaszkiewiczem), to dalsze lata kariery (między olimpijskie) pełne były sukcesów. Wroński wyrósł na jednego z najwybitniejszych zawodników w historii naszego zapaśnictwa. Swoje zdobycie zawdzięczał ogromnej wytrzymałości i konsekwencji w walce, doskonałej taktyce, „żelaznemu” charakterowi. Stał się mistrzem decydujących walk. Gdy bił się „o coś” – zawsze wygrywał, no może prawie zawsze (przegrał takie walki tylko dwa razy). Fachowcy podziwiali jego (wykonywane w walce w parterze); wynoszenie do suplesu i wózek. Podobno robił to najlepiej na świecie.

Bardzo już doświadczony i znakomicie przygotowany, wyruszył na trzecie swoje igrzyska do Atlanty (1996). Walczył znakomicie. Widać było, że jest zdolny do morderczego pojedynku z każdym przez 9 minut. W starciach z czterema rywalami nie stracił ani jednego punktu technicznego. I dopiero w starciu o wielki finał stoczył morderczy pojedynek z Kubańczykiem Hectorem Milianem (mistrz olimpijski z Barcelony), który był najtrudniejszą  walką w całej jego karierze sportowej. Już na początku drugiej minuty Polak wykonał wózek w przymusowym parterze rywala, zdobył dwa punkty, a potem przez siedem minut tej przewagi bronił. Podobno wykonanie rzutu na Wrońskim było w Atlancie całkowicie niemożliwe, nawet dla najlepszych zawodników „klasycznej setki”, ale Kubańczyk (dużo cięższy od Polaka) cały czas próbował i tak zmęczył Wrońskiego, który opowiadał, że „wszystko migotało mi przed oczami, momentami latami czarne łaty, które zasłaniały twarz rywala”. Ale wytrwał i w kolejnym pojedynku, finałowym znów zastosował perfekcyjną obronę, był remis, ale sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, kto wywalczył złoty olimpijski medal.

Czwarty występ na igrzyskach (2000), sportowo niestety nieudany, zaakcentował nasz znakomity zapaśnik jako chorąży ekipy biało – czerwonych. Zwany często „kolekcjonerem tytułów i medali” zdobył: 13-krotnie tytuł mistrza Polski wagi ciężkiej – 1988-2000, podczas mistrzostw świata: medal złoty (1994), srebrny (1999) i dwa brązowe (1993, 1997), natomiast w mistrzostwach Europy: trzy medale złote (1989, 1992, 1994) i dwa brązowe (1990, 1996) – wszystkie w wadze ciężkiej 100 kg. Najlepszy sportowiec Polski w plebiscycie czytelników „PS” (1994), w międzynarodowym rankingu FILA na najlepszego zapaśnika świata (1994) wyprzedził go jedynie słynny Karelin.
Odznaczony m. in. trzykrotnie złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe oraz Krzyżem Kawalerskim (1988), Oficerskim (1994) i Komandorskim OOP (1996).

*1988 Seul: styl klas., w. ciężka 100 kg – w pierwszej kolejce wyciągnął wolny los, w drugiej wygrał na pkt. z S. Marshallem (Kanada), w trzeciej przegrał na łopatki w 3.48 min. z G. Giedechaurim (ZSRR), w czwartej pokonał na pkt. J. Tertei (Jugosławia), w piątej zwyciężył na pkt. V. Andrei (Rumunia), w szóstej wygrał na pkt. z D. Koslowskim (USA), w finale pokonał 3:1 G. Himmela (RFN) zdobywając złoty medal.

*1992 Barcelona: styl klas., w. ciężka 100 kg – w pierwszej kolejce przegrał na pkt. z D. Koslowskim (USA), w drugiej pokonał na pkt. S. Damianovica (Chorwacja), w trzeciej zwyciężył na pkt. H. Hallika (Estonia), w czwartej wygrał na pkt. z S. Songiem (Korea), w piątej walce z I. Ieremiciusem (Rumunia), obaj nie otrzymali punktów, w walce o miejsca 3-4 uległ na pkt. (0:1) S. Diemiaszkiewiczowi (WNP), zajmując w turnieju 4. miejsce (zw. H. Milian Kuba).

*1996 Atlanta: styl klas., w. ciężka 100 kg – w pierwszej kolejce wygrał 10:0 z M. Naouarem (Tunezja), w drugiej przy remisie 0:0 wygrał z I. Grabowieckim (Mołdawia), w trzeciej wyciągnął wolny los, w czwartej pokonał 2:0 H. Miliana (Kuba), w finale przy remisie 0:0 zwyciężył S. Lisztwana (Białoruś), zdobywając złoty medal.

*2000 Sydney: styl klas., w. ciężka 97 kg – odp. w elim. po porażce z G. Czchaidze (Gruzja) i zwycięstwie z W. Basarem (Turcja), zajmując 13. msc w turnieju (zw. M. Ljunberg Szwecja).

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 370 (tu błędnie ur. 8 czerwca); Magazyn Olimpijski, 2000, nr 8-9, s. 95, nr 10-11, s. 134; Kronika 2000, s. 225, 236; Pawlak, Olimpijczycy, s. 291; Staniszewski, Dzieje, s. 129, 146; Kronika sportu, s. 1016; Godlewski, Olimpijskie turnieje, s. 103-104, 108, 113-114, 148, 151, 153, 164, 171, 179, 202-203, 207, 233, 238; Duński, Od Paryża, s. 1038-1040 (tu błędnie dwukrotny mistrz Europy); Najlepsi z najlepszych, s. 244-248; Lipski, MEZ (w przygotowaniu do druku); Archiwum IKF Gorzów Wlkp.; Wywiad środowiskowy.